Kupiony został w 2011 roku – miał przejechane zaledwie 24 km. Stał sobie w szopie na Ukrainie, rdzewiał, kosz służył za magazyn dla wiewiórek i stał, stał tak przez 40 lat. W zeszłym roku po zalaniu oleju, zagdakał raźno i nie było tam, że to od tego modelu, tamto od innego, wszystko było na swoim miejscu, oryginalne (nawet opony miały jeszcze cypki) a co jeszcze bardzo ważne wyprodukowane i złożone w latach kiedy w Związku Radzieckim działo się dobrze. Docierał się, docierał; przejechał Rotor Rajd, następnie Płocki Rajd Motocykli Zabytkowych i wreszcie imprezą organizowaną przez Red Motors skończył sezon. W zimie pojechał do Pitera został rozłożony na części pomalowany, pochromowany. Tanio może nie było, ale jaki efekt! Nie można było przecież tak unikatowej bo całkowicie zachowanej w oryginalnym stanie maszyny, zrobić byle jak. Debaty nad kolorem też były długie jednak Jarek po wielu naciskach i „groźbach” stwierdził „Wszyscy mają czarne i zielone Urale, a ja będę miał oryginalny jak babci pantalony której guma pękła”.