Rajd Motocykli Zabytkowych „Rotor ’94”
Slalom w deszczu
Mówią o sobie – „pasjonaci”, bo jak inaczej nazwać człowieka, który lata całe spędza w warsztacie, próbując uporać się ze spalonym sprzęgłem i szukając oryginalnych części do swego archaicznego motocykla, po to, by często tylko jeden raz wyjechać nim na trasę. Właściciele starych motocykli. W Olsztynie spotkali się na Rajdzie Motocykli Zabytkowych „Rotor „94”.
Początki ruchu zrzeszającego wielbicieli dwukołowych cacek przypadają na początek lat 70.
– Całą otoczkę ruchowi nadali właściciele należących do motorowej elity Harleyów Davidsonów – opowiada Dariusz Bachir z Malborka, właściciel wspaniałego Harleya z 1943 roku.
– Zrzeszeni w specjalnych klubach zorganizowali m.in. rynek reklamowych gadgetów, takich jak koszulki z wizerunkami motocykli, znaczki, a nawet „firmowe” popielniczki lub portfele. Obecnie w kraju działa kilkadziesiąt klubów posiadaczy archaicznych jednośladów (zabytkowym jest motor mający minimum 25 lat, złożony z oryginalnych części). Najbardziej znane to Gdański Klub Motocykli Angielskich, płocki klub „Sokół” oraz działająca przy olsztyńskim Motoklubie Sekcja Motocykli Weteranów „Rotor”.
Rajd „Rotor ’94”, zorganizowany już po raz osiemnasty, przerodził się w najpoważniejszą tego typu imprezę w Polsce. W tym roku Olsztyn odwiedziło aż 106 zabytkowych maszyn z całej Polski. Najdłużej, 90 godzin, jechał tu Darek Smyk z Krasnegostawu na kilkudziesięcioletniej SHL-ce. Najstarszym biorącym udział w rajdzie motocyklem byt 64-letni francuski Dollar Tomka Jusyna, trzy lata więcej miało niemieckie NSU z 1927 roku, ale uruchomiono je dopiero w dniu zakończenia imprezy.
Wszystkie zgłoszone motocykle brały udział w IV Eliminacjach Mistrzostw Polski Motocykli Zabytkowych. W Polsce odbywa się kilka takich eliminacji, startujący w nich zawodnicy walczą o punkty, których suma decyduje o przyznaniu tytułu mistrzowskiego.
W piątek rano wyruszyli na trasę wiodącą przez otaczające Olsztyn lasy. Zmyleni dobrą pogodą w momencie startu, zostawili swe skórzane kombinezony w namiotach, tymczasem dopadła ich ulewa. Zabłoceni wpadali na punkty kontrolne, gdzie wykazywali się znajomością historii motoryzacji i przepisów ruchu drogowego. W jednym z konkursów zręcznościowych przechodzili na szczudłach przez jezioro. Dla wielu z nich ta konkurencja skończyła się przymusową kąpielą…
-Nie chcieliśmy jechać zbyt ostro, bo szkoda nam było motocykli. Swój składałem przez pięć lat. Sprowadzając części nawet z Kanady; kosztowało mnie to 25 milionów złotych, a jestem bezrobotny – mówił Sławek Lewandowski z Torunia, posiadacz uznanego za najładniejszy motor zlotu, Indiana z 1940 roku.
W sobotnie przedpołudnie gigantyczną kawalkadą przejechali przez miasto do Centrum Fiata na ul. Kołobrzeskiej 9 gdzie odbyta się prezentacja motorów. Dopiero wtedy mieszkańcy Olsztyna mogli w całej krasie obejrzeć używane kiedyś przez żołnierzy generała Rommla w czasie wojny na Saharze niemieckie Zündappy,. NSU i BMW, radzieckie M-72, IŻ-49 czy polskie Sokoły. Furorę zrobił unikatowy egzemplarz Sokoła 1000 z 1933 r. (w Polsce jest ich ok. 20) prowadzony przez jedyną uczestniczącą w rajdzie kobietę, Małgorzatę Czarską z Krakowa. Dziarska amazonka składa stare wehikuły już od 10 lat i wcale nie uważa, że jest to zajęcie tylko dla mężczyzn. Motocykle podobały się jej zawsze, a pasję dzieli z mężem. Po powrocie zawodników na lotnisko w Dajtkach (każdy jechał tam według sporządzonej mapy) przyszła kolej na konkursy zręcznościowe. Motocykliści m.in. przenosili stojące na stołkach plastykowe kubki i popisywali się szermierką. Okazało się, że nawet starsi motocykliści (weteran rajdu Dariusz Smyk miał 52 lata!) mogą na równi zmierzyć się ze swymi młodszymi kolegami.
W klasyfikacji indywidualnej rajdu pierwsze miejsce zajął Radosław Bartkowski z Warszawy, jadący na Nortonie, po nim uplasowali się Henryk Górecki z Płocka na NSU 61 i Tomasz Motylewski z Warszawy na Sokole 1000. Zespołowo zwyciężył Klub „Sokół” z Płocka.
W niedzielę zakończyła się IV Eliminacja Mistrzostw Polski Pojazdów Zabytkowych. Z całej Polski zjechała w tym roku rekordowa liczba motocykli, bo aż 107. Nie wszystkie zostały dopuszczone przez komisję techniczną na trasę rajdu prowadzącą wzdłuż jezior Wulpińskiego, Plusznego i Łańskiego. W drugim dniu zawodów rozegrano konkurencje sprawnościowe na lotnisku Aeroklubu Warmińsko-Mazurskiego w Dajtkach. Na zdjęciu Tomasz Jusyn z Motycza koło Lublina, dosiadający najstarszego w tym zlocie motocykla marki „Dollar” z 1930 r., wykazał się ekwilibrystycznymi zdolnościami przy przewożeniu kubka między stolikami. Ostatecznie zajął IV miejsce, a wśród wielu nagród otrzymał również paczkę wędzonej sielawy. P.P. DZIENNIK POJEZIERZA 1994.